Uczniowie mają najłatwiej. Po pierwsze dlatego, że w ich przypadku informacje specjalistyczne, najgłębiej ukryte, nie są potrzebne. Wystarczy wiedza ogólna. Po drugie - ze względu na dużą ilość stron, na których mogą oni znaleźć darmowe materiały edukacyjne.
Tylko, gdzie to wszystko znaleźć?
Z punktu widzenia nauczycieli działalność takich serwisów jak ściąga.pl (od niedawna część internetowych serwisów Agory) czy bryk.pl zakrawa wręcz na skandal. Jednak uczniowie od zawsze próbowali dotrzeć do informacji w sposób prostszy niż preferowane przez nauczycieli spędzanie długich godzin w bibliotece, a Internet okazał się do tego fantastycznym narzędziem.
Wspomniany już bryk.pl odwiedzany jest co miesiąc przez ponad 1,8 mln użytkowników. Kolejne serwisy na liście Megapanelu PBI/Gemius odwiedzane są przez kilkaset tysięcy uczniów. Do ich dyspozycji są opracowania lektur, prezentacje maturalne czy odpowiedzi na pytania testowe.
Są także porady „jak pisać” czy słowniki, w tym choćby związków frazeologicznych czy symboli literackich. Dzięki temu serwisy przeznaczone dla uczniów mogą uniknąć łatki ułatwiaczy – w rzeczywistości są przecież darmowym narzędziami, które uczniowie wykorzystują według własnych potrzeb.
Narzędzia słownikowe są szczególnie ważne, ponieważ nawet na największych serwisach edukacyjnych zdarzają się błędy, a opracowania i "bryki" dodawane są przez samych użytkowników, często niezweryfikowane. Podobnie jest w przypadku Wikipedii, jednak ten akurat serwis wyrobił sobie tak dobrą markę, że znajduje się na czele listy najpopularniejszych.
Podsumowując - korzystanie z sieciowych opracowań można pochwalać (spryt) lub piętnować (lenistwo), ale nie da się ukryć, że popularność takich serwisów stale rośnie i będą one już stale wykorzystywane przez uczniów.
(fot.: sxc.hu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz